ODWOŁYWALNOŚĆ POSŁA
ODWOŁYWALNOŚĆ POSŁA
ODWOŁYWALNOŚĆ POSŁA • Prawie wszyscy ludzie, którzy starają się działać w sferze publicznej, chcą spełniać swoje marzenia o polityce. Niestety, są też tacy, którzy chcą w ten sposób zaspokoić swoje żądze materialne. Wszyscy ci ludzie muszą zostać wybrani. Metod jak wiemy jest bardzo dużo: od wyborów powszechnych, przez wybory pośrednie, przez delegatów, po rozliczne organy powoływane przez kogoś lub coś. Wszystko jest dosyć jasne, aż dojdziemy do punktu – jak długo ktoś może taką funkcję piastować. W Polsce najczęściej jest to rozwiązane regułą kadencyjności. Po upływie wyznaczonego czasu, dla sejmu 4 lata, prezydent musi zwołać nowe wybory. Co możemy zrobić, jeśli nasz „wybraniec narodu” okaże się być człowiekiem podłym, przestępcą, albo złamie swoje obietnice, oszuka swoich wyborców, zdradzi?
Do rozpatrzenia takich przypadków wobec posłów, bo na nich głównie się skupimy, służy instytucja Trybunału Stanu. Sejm, odpowiednią większością głosów, musi postawić czynnego polityka przed Trybunałem, składającym się z przedstawicieli sądów i parlamentu. Potem polityk jest sądzony i może np. stracić prawa publiczne lub/i swój mandat. Niby proste i jasne, a jak to wygląda w praktyce? Od początku III RP nigdy Trybunał Stanu nie został do tego celu wykorzystany. Dlaczego? Ponieważ polityków rozliczają inni „koledzy” politycy, a nie wyborcy. W Sejmie zaś rządzą zasady koterii, sitw czy też zwykłego „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”. W efekcie nasi wybrańcy są praktycznie na 4 lata przyspawani do stołków i nieusuwalni.
Ktoś powie, że przecież jakaś siła może swoich przeciwników do woli tak stawiać przed trybunałem. Mało tego, prawie każde ugrupowanie opozycyjne twierdzi, że będzie polityków władzy stawiać przed trybunał. A gdy tę władzę potem zdobywa, o swoich obietnicach zapomina. Była sytuacja za rządów PO-PSL, gdy próbowano postawić przed Trybunałem Stanu polityków PiS. Projekt w trakcie utajnionego posiedzenia Sejmu upadł, bo nie wszyscy politycy koalicji zagłosowali za. Podobnie PIS będąc w opozycji głośno mówił o stawianiu polityków PO przed Trybunałem, teraz, gdy od lat ma wystarczającą większość by to zrobić, nie postawili nikogo.
KUKIZ15 widzi tę fasadowość i chce stworzyć obywatelom narzędzie do odwoływania posłów, co stanie się wręcz „batem” na nich. W systemie JOW, który proponujemy, można przy zebraniu odpowiedniej liczby podpisów doprowadzić do głosowania i odwołać parlamentarzystów, którzy w opinii wyborców zdradzili. W ten sposób dany polityk kilkanaście razy się zastanowi, zanim postanowi sprzedać się innej opcji, zagłosować wbrew własnym postulatom, czy nie wypełniać obietnic złożonych wyborcom. Ideałem będzie stan, gdy politycy będą zmuszeni do ustalania kontraktów ze swoimi wyborcami, na podstawie których będzie można ich odwoływać.
Po co to wszystko? Dlaczego sama kadencja nie starczy? Ponieważ poczucie bezkarności działa destrukcyjnie na wszystkich ludzi, nieważne jaki będą mieli pancerz moralny – prędzej czy później sytuacja zacznie ich kusić do robienia rzeczy niewłaściwych. Podobnie jak zwykli ludzie, gdy widzą że za jakiś niemoralny czyn nie ma kary, albo bardzo ciężko jest kogoś za to osądzić i skazać, zaczynają prawo po prostu łamać. Liczni politycy z góry zakładają, że dzięki władzy będą mogli się „nachapać”, mimo że w kampanii deklarują coś odwrotnego. Możliwość odwołania posła przez swoich wyborców będzie solidną zaporą przed takimi zachowaniami w myśl maksymy „lepiej zapobiegać niż leczyć”.
Gdy trafi się taki wybraniec narodu, który za nic ma swoich wyborców – zostanie przez nich odwołany. W ten sposób znacznie podwyższy się jakość pracy parlamentarzystów, bo obecnie są dziesiątki takich, którzy nie robią nic poza przychodzeniem na posiedzenia i głosowaniem na rozkaz. Są na bakier z pisaniem interpelacji, wystąpieniami w sejmie, z dyżurami poselskimi i ogólnie z kontaktem z wyborcami. Nie przejmują się tym, bo za swoją wierność prezes partii nagrodzi ich biorącymi miejscami na listach i ponownie dostaną się do sejmu bez żadnego wysiłku. To jest patologia, a nie normalnie działający parlamentaryzm. Tymczasem, gdy poseł będzie miał z tyłu głowy – że wyborcy mogą się zdenerwować jego pasywnością – sam będzie dążył do działania, by się ubezpieczyć przed odwołaniem. W efekcie model polityka leniwca zaniknie.
Odwoływanie polityków z powodzeniem funkcjonuje w samorządzie w przypadku wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Po zebraniu odpowiedniej liczby podpisów, odpowiedniej frekwencji na referendum i wygraniu go – wyborcy mogą złego włodarza odstawić od władzy. Podobnie może też być sytuacja, że większość mieszkańców uznaje, że włodarz jest dobry i go w głosowaniu obroni. To czy się obroni, czy nie - będzie zależało od pracy tego włodarza.
Dlaczego nie można tak samo postępować z posłami? Bo ustanawiając ustrój państwa ówcześni posłowie bali się takiego rozwiązania, które byłoby ogromnym zagrożeniem dla wszelkiego rodzaju parlamentarnych patologii jak i dla nich samych. KUKIZ15, postulując możliwość odwoływania posłów, chce te wszystkie przytoczone patologie ukrócić i doprowadzić do sytuacji, w której polityk będzie dotrzymywał swoich obietnic. Przede wszystkim przestanie rzucać na wiatr niemożliwe obietnice, będąc świadomym, że ich nie może/nie zamierza spełnić.
Dosyć z praktyczną nieusuwalnością posłów.
Ryzyko odwołania posła w referendum będzie skutecznie motywowało go do działania.
To tylko i wyłącznie od wyborców będzie zależał los polityka w toku kadencji.
System podobny do obecnego w samorządzie.
Wesprzyj KUKIZ15 na swój własny sposób!
Wesprzyj KUKIZ15 na swój własny sposób!